Ralph Kaminski - Kora. Niezwykłe muzyczne widowisko w MOKu.
Z całą stanowczością możemy powiedzieć, że takiego widowiska w Miejskim Ośrodku Kultury w Lesznie dawno nie było. Na naszej scenie wystąpił Ralph Kamiński wraz z zespołem. W ich wykonaniu usłyszeliśmy utwory z repertuaru Kory i zespołu Maanam w zupełnie nowych aranżacjach. Artysta skradł serca widowni, która zgotowała mu długą owację na stojąco.
Ralph Kaminski to wokalista, autor tekstów, kompozytor, producent muzyczny oraz reżyser teledysków. Tworzy autorską muzykę z pogranicza popu alternatywnego. Ma na swoim koncie trzy płyty. W 2016 roku ukazał się jego debiutancki album „Morze”. Trzy lata później do rąk słuchaczy trafiła płyta „Młodość” z której pochodzi między innymi utwór „Kosmiczne energie”. Ostatni album Ralpha Kamińskiego „Kora” to hołd oddany Korze Jackowskiej i zespołowi Maanam.
Artysta odważnie sięgnął po twórczość ikony polskiej muzyki, interpretując ją na swój własny, bardzo intymny sposób. - Od dawna moim marzeniem było zmierzenie się z piosenkami zespołu Maanam i tym samym uczczenie pamięci oraz oddanie hołdu Korze. To pierwszy projekt, w którym sięgam po repertuar innego artysty. Piosenki Kory są mi ogromnie bliskie – album „Róża” był pierwszym, którego słuchałem w wieku 4 lat, leżąc na dywanie i odtwarzając w kółko kasetę. „KORA” to opowieść o tęsknocie i głodzie miłości. Wybrane utwory odzwierciedlają nastroje dzisiejszych czasów - tak o płycie mówi Ralph Kamiński.
I to właśnie z repertuarem z tej płyty artysta zawitał do Miejskiego Ośrodka Kultury w Lesznie. Ale powiedzieć o wydarzeniu koncert, to zdecydowanie za mało. To był spektakl wyreżyserowany z dbałością o każdy szczegół. Artysta sięgnął nie tylko po hity, ale także utwory mniej znane. Każdy niósł inną historię i przesłanie. A jeśli dodamy do tego jeszcze choreografię, grę świateł i charyzmę głównego bohatera mamy muzyczny spektakl, jakiego zgromadzona w Miejskim Ośrodku Kultury w Lesznie publiczność dawno nie widziała. A wyrazem zachwytu były reakcje podczas koncertu i owacje na stojąco po jego zakończeniu. Podsumowując – to była uczta dla oczu i uszu.